Jezus z Nazaretu t. I - Benedykt XVI

Benedykt XVI zainteresował mnie w czasie czytania wywiadu z Ratzingerem w "Jednostkach Specjalnych". Zaczęłam czytać inne jego teksty i ... oniemiałam. Jak jasno i prosto myśli. Jaki jest pełen pokory. Jak wielką wiedzę i mądrość posiadł.

Pamiętam dzień ogłaszania jego abdykacji (można tak powiedzieć?). Byłam wtedy na kurcie w Holandii. Wychodzimy na przerwę na kawę a tu wszystkie ekrany w sali nadają CNN Breaking News. Musiałam iść do toalety, bo dosłownie, rozpłakałam się.

Zaczęłam wtedy czytać "Jezusa z Nazaretu", które Józef Ratzinger uznał za dzieło swego życia. Kompendium jego spojrzenia na osobę Jezusa. Pisane z perspektywy znawcy judaizmu oraz teologa. Czego więcej chcieć?

Ratzinger przedstawia "Jezusa historycznego" tak dokładnie jak to możliwe z dzisiejszej perspektywy. Zanurzonego w biblijny judaizm i realia epoki - Jezus to Żyd i musimy nauczyć się patrzeć na to, co się z Nim stało z tej perspektywy. W trakcie lektury autor będzie powoływał się na innych teologów i badaczy, na mnie wielkie wrażenie zrobiła analiza dzieła Jacoba Neusnera "Rabin rozmawia z Jezusem". Papież dociera tam, gdzie droga rabina się kończy. Rabin nie wytrzymuje stwierdzenia Jezusa, że jest Bogiem.

Opowieść rozpoczyna się chrztem Jezusa w Jordanie. Czym był chrzest w misji Jezusa i jak powinniśmy go interpretować. Ukazany zostaje zrąbek tajemnicy Boga Trójjedynego a także bardzo głębokie powiązania z przeszłością i przyszłością, aż do Zmartwychwstania.

Dalej przychodzi kolej na interpretację kuszenia Chrystusa na pustyni. Ta analiza jest porywająca. Czytałam ją kilka razy a w końcu zaczęłam sobie robić notatki. Bo to kwintesencja całego kuszenia, na jakie my jesteśmy narażeni! Perfidia szatana jest obnażona: "Do istoty pokusy należy jej aspekt moralny: nie ciągnie nas ona bezpośrednio do złego, to byłoby zbyt ptoste. Pokisa stwarza wrażenie ukazywania czegoś lepszego: porzucić wreszcie iluzję i zabrac się z całą energią do ulepszania świata. (...) realne jest to, co namacalne: władza i chleb; natomiast rzeczy Boże ukazują się jako nierzeczywiste, jako świat drugoplanowy, niepotrzebny właściwie".

Sednem dialogu jest drwina i prowokacja... "Jeżeli jesteś Synem Bożym powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem" - JEŻELI JESTEŚ...  by stać się wiarygodnym Jezus musi udowodnić kim jest - przez całą resztę jego drogi na ziemi to właśnie będzie jego zadaniem. Do dzisiaj tej właśnie postulat jest nieustannie wysuwany, nawet przez wierzących. "Jezu, udowodnij kim jesteś, dokonaj cudu".
Po drugie, to wypomnienie Bogu, że nie dość trosczy się o swój lud. Mam mu zapewnić chleb. Przecież najważniejsze jest, zeby nie być głodnym, co tam transcendencja.
Wreszcie - szatan pokazuje Jezusowi królestwa tego świata. "Czy nie takie ma być posłannictwo Mesjasza? czyż nie ma on być królem świata, który całą ziemię zjednoczy w wielkim królestwie pokoju i dobrobytu?".
Jezus jednakże wielokrotnie podkreśla, począwszy od rozmowy z szatanem - królestwo ludzi pozostaje królestwem ludzi i kto twierdzi, że może zbawić świat, podtrzymuje oszustwa szatana, jemu oddaje świat.

W tym rozdziale pojawia się wielkie pytanie, które towarzyszyć nam będzie do końca książki - co takiego właściwie dał nam Jezus? Skoro nie powszechny dobrobyt, chleb i lepszy świat?

"Odpowiedź jest prosta: Boga."

W dalszej części książki Benedykt XVI pochyla się nad błogosławieństwami. Czym jest ta "ewangelia"? Co to jest "Królestwo Boże"? Czy możliwe jest takie zasymlowanie orędzia Jezusa by nie trzeba było prowadzić misji wśród innowierców?

Potem rozważamy modlitwę "Ojcze Nasz", dalej - główne przypowieści i symbolikę Ewangelii Jana. Zaś na końcu dochodzimy do tego, co Jezus mówi o sobie. Bardzo cenny jest ten ostatni rozdział.

Nie jestem w stanie w tym poście zrobić analizy całego dzieła. Jest pełne pereł, których cytowanie zajęłoby mi kilka dni chyba. Gorąco polecam tym, którzy naprawdę chcą poznać Jezusa.

Ksiądz Piotr przy chrzcie mojego synka powiedział, że gwiazda betlejemska jest dla nas symbolem szukania Boga. Ta gwiazdą jest dla nas Biblia, to ona ma nas wieść do stajenki, czyli rozpoznania Boga Wcielonego.

Słowo Boże nie jest dla nas łatwe. Nigdy nie wierzyłam w protestanckie "sola scriptura", a takie lektury jak ta wyraźnie pokazują, że współczesny śmiertelnik nie jest w stanie zrozumieć tego, co ono mówi. Józef Ratzinger to jedna z tych osób, z których pomocy warto skorzystać. Jego język jest przystępny, a  świadectwo wiary poruszające. Prywatnie jestem pewna, ze zostanie kiedyś ogłoszony doktorem Kościoła.

A od siebie mogę dodać tylko to, że lektura tej książki obnażyła mi samej moją słabą znajomość Jezusa i Ewangelii. Pomimo wielu lat studiowania Nowego Testamentu, wysłuchania tysięcy kazań na temat Dobrej Nowiny i udziału w sporej liczbie rekolekcji...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz