Bruce Marshall - Chwała córy królewskiej

Są różne książki katolickie. Jedne w formie olbrzymich foliałów zalegaja półki biblioteczne, służąc uczonym do odcyfrowywania tajemniczych dróg, przez jakie Opatrzność prowadziła chrześcijaństwo w starożytności i w wiekach średnich (…), czytamy wielkie imiona ich autorów : Orygenes, św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu. Drugie, dalekie od wywodów metafizycznych są jakby spojrzeniem nieba na ziemię (…) – to “Wyznania” św. Augustyna, “Ćwiczenia Duchowne” św. Ignacego Loyoli lub “Dzieje duszy” św. Teresy z Lisieux. Są wszakże jeszcze inne, które niekiedy nie mają wprawdzie za przedmiot bespośredni tematów religijnych, ale tematyka ta jest dla nich kanwą, na której snują swe rozważania światopoglądowe. Szczególnym tego wyrazem stała się powieść katolicka w naszym stuleciu, mająca takich przedstawicieli jak: F.Mauriac, (…) G.K. Chesterton, G.Greene i wielu innych. Do nich należy również Bruce Marshall. (z przedmowy do wydania IV, r. 1955)

Powieść Bruce’a Marshalla to historia szkockiego księdza Smitha, rozpoczyna się na początku XX wieku, kończy w czasie II wojny światowej. Nie ma w niej wartkiej akcji, aczkolwiek kolejne rozdziały są ze sobą powiązanem. Można je jednak traktować jak kolekcję opowiadań o Kościele. Książka jest napisana humorem, ale i powagą, wywołuje śmiech a za chwilę wzruszenie ściska gardło. Każda strona przynosi cenne rozważania, wiele z nich można traktować jak złote myśli i wielokrotnie wracać. By budować swoje rozumienie świata Bożego.

Ksiądz Smith bardzo zwyczajnym księdzem, ale jednocześnie uderza jego pokora i prostota. Sam mówi o sobie, że celem życia jest “troszczyć się o sprawy Boże”. Są one traktowane przez niego nadzwyczaj poważnie, a ludzie delikatnie. Wszyscy ludzie, nawet purytański przełożony czy wątpiący na polu walki żołnierz.

Pierwsza scena to niedziela księdza Smitha, któremu ksiądz proboszcz zlecił celebrację dwóch mszy w odległych od siebie miejscach, do których trzeba dojechać rowerem. A to wszystko na czczo, bo przecież nie wolno przyjąć Pana Jezusa do żołądka, w którym się trawi jakaś jajecznica. Po mszy ksiądz nie zdążył nawet odmówić modlitwy, gdy zawołano go do kościoła. Okazało się, że trzeba było jeszcze udzielić chrztu ksiądz nie mógł odmówić - “bo przecież ważną rzeczą dla niemowląt jest, aby zostały ochrzczone”. W czasie ceremonii “jego myśli zbłądziły raz cy dwa w czasie pospiesznej łacińskiej recytacji, ale zbłądziły we właściwym kierunku i ksiądz wiedział, że Bóg nie może naprawdę się gniewać na niego, bowiem myślał o chrzcie a nie o śniadaniu. Exorciso te, creatura salis, in nominee Dei Patris omnipotentis. Jakże łatwy był chrzest i jak dobry Bóg, że ustanowił tak prosty sacrament; jak wielka była odpowiedzialność rodziców chrzestnych i jakże beztrosko traktowali ją na ogół.Ale to właśnie sposób postępowania Boga: zsyłał łaskę uświęcającą wielkimi bryzgami, tak że leżała po całej ziemi w błyszczących srebrnych kałużach, a ludzie mogli deptać po nich lub nachylać się i pić, zależnie od swojej chęci. Czym staną się te niemowlęta, które chrzci teraz? Czy pójdą za Chrystusem czy przeciw Niemu, czy może wybiora pośrednią drogę, bijąc pokłony zarówno Bogu jak i mamonie? Accipe sal sapientiae. Dziewczynka zapiszczała spróbowawszy soli, ale chłopiec łyknął ją łapczywie (…) Ksiądz Smith nazwał dwoje dzieci w Chrystusie na całą wieczność, lejąc wodę na ich czoła i chrzcząc Elvirę Marię Francescę i Józefa Dominika Alojzego w Imie Ojca i Syna i Ducha Świętego” (str. 27)

Powieść czyta się jak powiew świeżego powietrza w pokoju pełnym zaduchu. Bardzo wyraźnie widać, że to kościół przedsoborowy – nie jest przeintelektualizowany, a jednocześnie pełen wiary w odwieczne znaki Bożej obecności, zwane Sakramentami. Taki Kościół nie zaniedbuje troski o duszę człowieka dla chwilowych mód czy słabości tegoż, szanuje autorytety, przede wszystkim autorytet Matki Kościoła, oraz jest kompasem na wzburzonym morzu.

Powieść jest też pełna humoru – takiego pełnego zadumy i mądrości. Nawet jeśli niektóre postawy są przerysowane, to przebija z nich autentyczna troska o duszę człowieka. Czasem rubasznie brzmią te słowa, ale zawsze szczerze i z szacunkiem.

Ksiądz Smith rozdaje dzieciom katechizmy, dając takie pouczenie:

"Bóg posłał Was na świat, abyście zbawiły swoje dusze, i nic więcej nie ma znaczenia. Kiedy będziecie starsze, źli mężczyźni i złe kobiety będą może starali się przekonać was, że tak nie jest i że jedyny sens tkwi w zdobywaniu bogactwa, potęgi i poważania innych ludzi. To nie jest prawda. Pamiętajcie zawsze, że Bóg widzi inaczej, niż świat, i że brudny, oberwany włóczęga posiadający łaskę Boga w swej duszy jest nieskończenie piękniejszy i godniejszy miłości w oczach Pana, niż jakikolwiek grzeszny monarcha w swym pałacu. Starajcie się zawsze być posłuszne Panu Bogu. Pamiętajcie, że możecie mieć rację we własnym sumieniu, podczas gdy cały świat błądzi swym hałaśliwym językiem." (str.52)
Pojawia się też sporo komentarzy do współczesności. Dzisiaj brzmią absurdalnie, ale jakby się tak głębiej zastanowić... to jednak dzisiejsze czasy wcale nie różnią się od tych 100 lat temu. Inne rozrywki, ale problem ten sam.

“Pierwsze kino pojawiło się w mieście w 1910 roku. Paolo Sarno postanowił spróbować szczęścia i przebudował w tym celu starą stajnię pocztową, znajdującą się obok jego lodziarni, a na wprost miejsca, na którym ksiądz Smith postawił już szkielet swgo nowego małego kościółka. (…) Jednakże kanonicy kapituły katedralnej byli zaniepokojeni, ponieważ frekwencja na błogosławieństwach w dnie powszednie zaczęła spadać, a w wieczornych nabożeństwach majowych brali udział tylko starzy (…). Frekwencja na błogosławieństwach w czasie miesiąca poświęconego Sercu Jezusowemu była równie słaba jak w maju. Niektórzy kanonicy utrzymywali na zebraniu kapituły, że ostrożniej będzie nie potępiać konematografu, dopóki Jego Świątobliwość Papież Pius X nie wyda oficjalnego oświadczenia na ten temat, ale prałat O’Duffy powiedział, że to wszystko trele-morele i bzdury, i że jeśliby czekać mieli na oficjalny werdykt Kościoła, mogą tak czekać tatka-latka aż do sądnego dnia. Kościół potrzebował przecież blisko dziewiętnastu wieków, by wyrobić sobie zdanie w sprawie dogmatu Niepokalanego Poczęcia, a oni nie mogą cackać się w ten sposób, podczas gdy młodzi, no i starzy też, a jakże, lezą wprost w paszczę piekła za sześć pensów od sztuki, a dzieci za pół ceny”

Każdy katolik powinien ją przeczytać, nie zawaham się tak stwierdzić.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz